poniedziałek, 12 kwietnia 2010

KASZARNIA




w niedzielne popołudnie spotkała mnie nie lada gratka. Mogłem pobiegać z aparatem po młynie w Rypinie, niegdyś należącym do PZZ we Włocławku. Lata świetności tego molocha to końcówka PRLu. Firma kompletnie nie była przygotowana do realiów kapitalizmu. Kolejne nieudane restrukturyzacje doprowadziło jakieś 7-8 lat temu jednostkę do upadłości. w grudniu 2009 roku zakład z rąk syndyka został wykupiony przez jedną z prywatnych firm. Przy dobrych wiatrach nudynki nie powinny długo stać puste..

Możliwośc popstrykania zaskoczyła mnie ogromnie.. nie zdążyłem z domu zabrać nic poza aparatem.. nie było statywu, nie było filtrów, 50stki.. tylko nikonen z nakręconym kitem 18-105 mm i na nim UV. Z resztą, i tak na zabawę z tym wszystkim nie byłoby czasu, bo spędziłem tam ok 20 min. Czułem się przy tym jak dziecko zamknięte w sklepie z zabawkami, po prostu biegałem po piętrach i pstrykałem "jeszcze to, to i to" :)

na zewnątrz słonko mocno waliło, w środku brak prądu, ciemno, gdzie niegdzie mocne odbicia słońca od szyb.. ciulowe warunki, wyższe iso, kombinowanie EV, czasem dopalanie lampą (zarówno by doswietlić, jak i zniwelować efekt słońca) i wszystko z zegarkiem w ręku;p
bałem sie że kompletnie nic nie wyjdzie, ale aż tak tragicznie nie jest.. trochę przepaleń, czasem coś poruszone, ale nieco dłuższe chwile w PSuju i cosik może z tego wyjdzie:)

dziś budynek w całej swej okazałości, później niewątpliwie pojawią się kolejne fotki (choc niekoniecznie w tym tygodni, niestety brak czasu troszkę, zjazd w wekeend i takie tam;p).

Mam też nadzieję, że uda mi się odwiedzić kaszarnie na spokojnie, na dłużej, przede wszystkim ze statywem, no i stałką do zabawy ze szczegółami tego molocha;p

no dobra, wiem, rozpisałem się:) ale dawno nie miałem takiego ubawu:) przypominaja mi się początki gdy po postu pstrykałem nie zastanawiając się czy coś wyjdzie;p



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz